Smoki lecz nie smoki

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Poprzednia Jesteś na stronie 10. Następna

POŻERACZ ŚWIATŁA - MIECZ ZAGŁADY

- Drakonie! Drakonie obudź się.

- Jak on się czuje?

- Ta zjawa go wykończyła.

Drak słyszał te głosy ale nic go nie obchodziły. Dopiero po dłuższej chwili zaczęło do niego dochodzić co kto mówi.

Otworzył oczy.

- Mistrzu obudził się- zawołał Grif.

Magowie podeszli do niego.

- I jak się czujesz?- spytał Salmanasar

- Gdzie ja jestem? Co się stało? Pamiętam tylko, że odwiedziłem Grifa.

- Jesteś teraz w swojej komnacie0¦

- Zaraz jak do mnie przyszedłeś- przerwał mu Grif- zaczęliśmy rozmawiać o elfich rzeźbach. Wtedy zacząłeś tak dziwnie mówić. Wspominałeś coś o zielonych oczach, a przecież na szafie takich nie było, i o mieczu.

- Co? Ja coś takiego mówiłem?- obruszył się Drak.

- Tak. No i wtedy przyszedł Sargon- tłumaczył gorączkowo Grif.- Od razu poznał że coś cię opętało0¦

- On musi odpocząć- odezwał się Arduk.

- Wolfgarze wyprowadź wszystkich. Ja to chłopakowi wytłumaczę.

Gdy magowie opuścili pokój Sargon zaczął opowieść.

- Z relacji Grifa wynika, że właśnie oglądał płaskorzeźby na szafie gdy go odwiedziłeś. Przez chwilę rozmawialiście o nich. Lecz w pewnym momencie zacząłeś mówić nie swoim głosem, mówić o dziwnych rzeczach. Wspominałeś o zielonych oczach, choć takich nie mogłeś widzieć. Po kilku następnych słowach Grif zorientował się, że to nie ty. Ktoś lub coś w ciebie wstąpiło, opanowało cię. I właśnie wtedy ja wszedłem do pokoju. Już sama mina Grifa powiedziała mi, że coś jest nie tak, a twoje zachowanie tylko mnie w tym upewniło. Zmusiłem zjawę do ujawnienia się. Nie było to łatwe lecz udało się. Był to duch osoby, która zapoczątkowała wojnę z elfami i aby udać się na wieczny spoczynek musiał odpokutować. Podała nam sposób na pokonanie Złego. Obecnie Złym jest Dargon.

- A jaki to sposób?- spytał Drak.

- Musimy znaleźć Ailerill. Klinga tego potężnego artefaktu pochłania wszelkie światło, zostawia tylko poświatę gwiazd.

- Ale jak mamy je znaleźć?

- Hm0¦ tu jest problem gdyż znajduje się ono w miejscu oświetlanym tylko przez gwiazdy. Jednak nie mam pojęcia gdzie takie miejsce się znajduje.

- A co0¦

- Dość. Powiedziałem wszystko co mogłem. Teraz musisz wypocząć.

*

Drak powracał do zdrowia. Niecały tydzień po zdumiewających wydarzeniach wszystko wróciło do normy, o ile można to tak nazwać. Wszyscy zaaklimatyzowali się bez większych problemów. Jednak nowy styl życia wywarł na nich swe piętno.

Magowie dniem i nocą przetrząsali księgi w poszukiwaniu informacji o miejscu spoczynku miecza. Prowadzili ciągły bój z czasem, który jak zwykle w takich momentach pędził jak szalony. Otwierali portale do największych bibliotek Menkin. Wypożyczali wprost monstrualne liczby ksiąg i wszystkie je czytali. Nie trafili jednak na żaden, nawet najmniejszy ślad krainy gwiazd- tak ją nazwali.

Wolf jako jedyny z nich nie brał udziału w tym szalonym planie. I miał do tego powód. Pewnego dnia Drak, bardzo już znudzony ciągłymi poszukiwaniami, zwrócił się do niego z prośbą. Chciał bowiem aby Wolfgar nauczył go przemian, co chętnie uczynił. Chodzili więc codziennie nad skraj polany i tam wyobrażali sobie swoje alert ego aby się przemienić. Pierwsze próby nie były zbyt udane. Drak co chwilę o czymś zapominał, a to ogon za krótki, skrzydła za duże, szyja za długa. Jednak po jakimś czasie, a dokładnie od drugiej pomyślnej zmiany postaci odkrył, że nie trzeba za każdym razem mozolnie kształtować obrazu w swych myślach. Wystarczy raz ale porządnie, a wtedy już bez większego wysiłku można się przemieniać.

Grif, najlepszy przyjaciel Draka zupełnie inaczej spędzał czas. Mianowicie wykorzystywał Ribcia do pewnych eksperymentów. Udało mu się nawet teleportować. Przeniósł się wprawdzie tylko o kilka metrów, ale jak na początkującego czarodziej był to znakomity efekt. No i fakt, że nie umieścił siebie i najbliższego otoczenia gdzieś w próżni między wymiarowej też miał spore znaczenie. Jednak po paru dniach zaprzestał tego. Uznał pewnie, najprawdopodobniej bezpodstawnie, że już dostatecznie dobrze poznał sztukę teleportacji. A może uświadomił sobie jakie szczęście miał dotychczas. Skupił się natomiast na wypytywaniu chochlika o wszystko związane z przyszłą wyprawą.

*

I znów stał w obecności Wolfa na srebrzystej trawie. Znów czuł te jedyne w swoim rodzaju podniecenie i uczucie siły związane z byciem czarnym smokiem. Miał ochotę wzbić się w powietrze i lecieć. Lecieć nad całym światem. Lecz nie uczynił tego. Nauczyciel zawczasu uprzedził go o konsekwencjach poddania się instynktowi

- Nie rób tego- ostrzegał Wolf- uniesiesz się w powietrze lecz po chwili runiesz z powrotem w dół. Zaufaj mi i poczekaj.

Również teraz Wolf powtarzał te słowa.
- 0¦poczekaj. Nauczę cię wyczyniać takie akrobacje w powietrzu, że Grifowi szczęka opadnie.

- Ale0¦

- Drak!- ton głosu tak nim wstrząsnął, że powrócił do swej ludzkiej postaci.- To nie są żarty! A teraz kończymy lekcję. Musisz ochłonąć. Nie można próbować przybrać swoje drugie ja pod wpływem silnych emocji.

- Dobrze Mistrzu- to ostatnie słowo wypowiedział z tak silnym i dobitnych akcentem, że wszyscy obserwatorzy wiedzieli jaka jest jego opinia na ten temat.

- Nie patrz tak na mnie- obruszył się Mistrz.- Ja nie pragnę twojej śmierci podobnie jak reszta świata z wyjątkiem kilku szumowin spod ciemnej gwiazdy. Dargon byłby zachwycony gdybyś się zabił i pozwolił mu bez przeszkód zniszczyć świat.

Drak oddalił się powoli.


Poprzednia Jesteś na stronie 10. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13