Smoki lecz nie smoki

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Poprzednia Jesteś na stronie 9. Następna

KRAINA KSIĘŻYCOWYCH ELFÓW

- Pora ruszać- rzekł Wolfgar.

- A jak się tam dostaniemy?- spytał Drak.

- Teleportujemy się. Patrz.

Wykonał serię skomplikowanych gestów i słów w nieznanym języku.

Na środku komnaty otworzył się krwawy portal.

- TRAICERE - powiedział Sarg.

Wszystkie bagaże uniosły się w powietrze i leniwie popłynęły w stronę przejścia. Drak widział jak kolejno znikają. W chwilę później to samo uczynił Wolf i Sarg. Za nimi podążył Drak.

Poczuł się bardzo dziwnie stojąc przed szkarłatnym, mieniącym się kręgiem. Odetchnął głęboko i zrobił krok do przodu. Otoczyły go nieprzeniknione ciemności. Jego ciało zniknęło lecz podświadomie czuł, że przemieszcza się z zawrotną szybkością. W końcu podróż skończyła się.

Wylądował na leśnej polanie. Daleko przed nim migotał skraj lasu. Zdziwiony patrzył na ogromne drzewa podobne do baobabów. Lecz to nie były baobaby. Te miały złotą korę i srebrzyste liście. Wznosiły się wysoko nad ich głowami.

Bagaże leżały pod samotnym Sillarem- tak nazywały się te drzewa- stojącym na środku polany.

- Chodź Draku- Zawołał Wolf spod Sillara- i ty chochliku też.

Drak obejrzał się i zdążył zobaczyć jak z portalu wychodzi Grif.

W trójkę podeszli do magów.

- Pięknie tu, prawda?- wyjąkał Grif.

- Tak. To jedno z tych miejsc gdzie panuje wieczne lato- powiedział Wolf.- Dawno temu, gdy księżycowe elfy przybyły do Enermual z zamiarem osiedlenia się w tych stronach. Przywiozły ze sobą z nieznanej krainy nasiona Sillarów. Posadzili je z nadzieją w sercach, że ujrzą je jeszcze takie jak w swoim świecie. Elfy miały pecha. Inne rasy: krasnoludy, małe, sprytne suagiry i ludzie przerażeni nowymi sąsiadami wygnali ich. Mimo wszystko nie mieli odwagi tknąć drzew od których już wtedy emanował ten niesamowity blask- rzeczywiście gdy Drak spojrzał na Sillara dostrzegł, że ten jakby migocze.- Teraz tysiące lat po tamtej katastrofie jedynym śladem elfów w tych stronach zostały drzewa, nieśmiertelne drzewa. Zresztą "Sillar" w ich języku znaczy "wieczny".

- A gdzie są elfy?- spytał Grif.

- Nie chciały wojny z nami więc odeszły. A teraz wejdźmy do domu.

Chłopcy dopiero teraz zauważyli kryjącą się w cieniu Sillara chatkę. Weszli do niej.

Drak zamrugał gwałtownie. Patrząc z zewnątrz widziało się małą chatkę. Natomiast po wejściu okazywało się, że to cały pałac.

Wnętrze znajduje się pewnie w innym wymiarze- pomyślał Drakon

- Teraz pokażę wam wasze pokoje- Wolf poprowadził ich długimi, zaciemnionymi i bardzo nastrojowymi korytarzami. Wydawało się, iż za następnym zakrętem wpadnie się na księżycowego elfa tak mocna była aura tego miejsca.

*

Grif dostał pokój godny króla. Wielkie łóżko z kolumienkami stało w rogu, obok na podwyższeniu spoczywał ozdobny stół z domontowaną ławą. Wszystko zrobione z księżycowych drzew. Stała tam szafa, która od razu przykuła jego wzrok. Cała pokryta była płaskorzeźbami. Przedstawiały one elfy przechodzące do tego świata przez portale, sadzących SILLARY - księżycowe drzewa, osiedlających się tutaj. Wszyscy piękni o grafitowo srebrnej skórze i długich jedwabistych włosach, częściowo czarnych, częściowo srebrnych.

Tym co najbardziej zdziwiło Grifa był fakt, że drewno Sillara odwzorowywało kolory

*

Tak zastał go Drak.

- Niesamowite prawda?- spytał.

- Racja Draku. Te elfy są bardzo zdolne. Można patrzeć na ich dzieła przez wieczność a ciągle znajduje się nowe powody do zachwytu.

- Tak- powiedział wolno Drak- Czuję że oni wyglądali dokładnie tak samo i jeszcz te oczy. Zielone oczy. One wyglądają zupełnie jak żywe.

- Nie widzę tu żadnych zielonych oczu- Grif zastanawiał się o co przyjacielowi chodzi- są tylko złote, szaro-srebrne i grafitowe z domieszką granatu.

- Patrzą na mnie ze zdziwieniem- kontynuuje nie słysząc przyjaciela- z bólem i nadzieją. A ja0¦- głos mu się załamuje- ja ośmieliłem się podnieść na nich miecz i 0¦ i uderzyć- chowa twarz w dłoniach.

- O czym ty mówisz Draku?!- pyta z wyraźnym niepokojem Grif.

- Ich krew naznaczyła me serce. Ich niewinna krew. Jak ja mogłem!- słowa przechodzą w niezrozumiały bełkot.

Grif blednie. Co mu się stało?- myśli. Uświadamia sobie, że to nie Drakon. Coś nim zawładnęło, coś co teraz wyjawia swe tajemnice.

Do pokoju zagląda Sargon.

- No i jak? Rozpako...- milknie słysząc Draka i widząc przerażoną minę Grifa.- Co się stało?

- Mistrzu! Coś nim owładnęło.

Sarg rzuca się w kierunku Draka. Przez chwilę przygląda mu się uważnie. Wreszcie zagląda w oczy. Słowa chłopca stają się bardziej zrozumiałe lecz nadal widzi tylko zakończoną przed wiekami bitwę.

- Patrzył tak na mnie prosząc o litość, lecz ja nie słuchałem. Wzniosłem rękę z bronią nad głowę i odrąbałem mu0¦

- DUCHU NIESPOKOJNY- krzyknął groźnie mag- KIM JESTEŚ?

- 0¦i nie ulitowałem się0¦

Słowa czarodzieja najwyraźniej nie działają.

- OPUŚĆ TO CIAŁO PRZEKLĘTY.

Drak osuwa się na podłogę.

- UKAŻ SIĘ- brak reakcji.- UKAŻ SIĘ- obok nieprzytomnego chłopca materializuje się postać lecz ledwo ją widać.

- KIM JESTEŚ?

- Jestem tym który rozpoczął walkę z elfami.

- Czego chcesz od nas?

CISZA.

- CZEGO CHCESZ OD NAS?- krzyczy Sargon.

- Chcę odpokutować- mówi zjawa.- Muszę pomóc pokonać złego maga.

- W JAKI SPOSÓB?

- Dam wam radę. Aby pokonał czarny smok błękitnego trzeba znaleźć miecz, który pochłania wszelakie światło oprócz tego od gwiazd. Tylko Ailerill da wybrańcowi wystarczającą moc.

- Gdzie go można znaleźć?

- W miejscu gdzie tylko światło gwiazd dociera. Tylko tam znajdziecie miecz zagłady0¦- głos rozpływa się, zanika.


Poprzednia Jesteś na stronie 9. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13