Smoki lecz nie smoki

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Poprzednia Jesteś na stronie 4. Następna

ZAKUPY W SURAR

Dziwna to była podróż. Gryf wznosił się i opadał w rytmie wymachów skrzydeł, które zresztą chłostały Draka po żebrach. Czuło się miły powiew na twarzy, a pod nimi przesuwały się wioski, pola, łąki i lasy tak małe że nie potrafili rozpoznać pojedynczych drzew. Była to tylko szarozielona masa urozmaicona przebłyskami jaśniejszej zieleni łąk i mocnych błękitem okolicznych rzek i jezior.

Właśnie przelatywali nad jednym wyjątkowo dużym i Drak dojrzał olbrzymią meduzę wygrzewającą się tuż pod powierzchnią stawu. Wyglądała przerażająco. Wokół niej unosiły się cienkie lecz bardzo długie macki, wijące się w poszukiwaniu pożywienia. Znak na jej pancerzu przedstawiał hm...

Ani Drak, ani Grif nigdy nie widzieli czegoś takiego i nie umieli go opisać. Wiedzieli tylko, że zawierał ukrytą groźbę. Z pewnością by się przestraszyli lecz doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że monstrum pod nimi jest niegroźne. Jego liczne nibynóżki chwytały plankton i krewery- takie małe rybki- lecz nigdy nie byłyby w stanie uwięzić czegoś większego od psa. Tak więc przyjaciele lecieli spokojnie dalej. Po pewnym czasie znów zadźwięczał głos Grifa w głowie Draka jakby w ogóle nie przechodził przez uszy.

- Trzymaj się mocno. Będziemy lądować.

W ostatniej chwili Drak ścisnął kolanami boki gryfa, bo oto ten ostro zanurkował. Jego głowa znalazła się dużo niżej od chłopca, który ledwo się trzymał.

Wkrótce coś szarpnęło. To Grif wreszcie wylądował. Ledwo żywy chłopak zszedł z niego na trzęsących się nogach. Szybko usiadł na pobliskim czarnym głazie, by się nie przewrócić. W chwilę później to samo uczynił Grif, który zdążył już z powrotem stać się człowiekiem.

- Dobrze się czujesz?- spytał zatroskany

- Bywało lepiej. Najgorsze było lądowanie. Ledwo się trzymałem. Jakby lądowanie trwało dłużej to bym spadł.

- Przepraszam. Zapomniałem, że trudno się na mnie utrzymać. Mogłem Cię uprzedzić ale... głupio się przyznać ale zapomniałem. Wiesz naprawdę bardzo rzadko kogoś noszę na grzbiecie.

Po krótkim odpoczynku odezwał się ponownie.

- Chodź mamy kawałek do przejścia.

- Dobra teraz przynajmniej wiem co mnie czeka w drodze powrotnej.

Zza drzew wyłoniły się pierwsze budynki.

- Co musimy kupić- spytał Drak- i gdzie?

- Sarg ma tu przyjaciela, który prowadzi sklep dla magów. Mówię ci tam jest fantastycznie. Chodzisz sobie między regałami i przeglądasz wszystkie te książki, a trochę dalej stoją... O to tutaj.

***

Weszli do mrocznego sklepu. Nad drzwiami wisiał szyld "MAGICZNE WYNALAZKI".

- Witam panie Dibbet. Potrzebujemy parę rzeczy dla nowego ucznia.- Możemy się rozejrzeć?

- Oczywiście.

- Chodź.

Weszli do działu z książkami.

- Hm... Co by ci wziąć? Pewnie interesują cię przemiany. Co?

- Jasne.

- Tu jest coś- zaczął wyliczać.- "wszystko co powinieneś wiedzieć o przemianach" nie raczej nie. Co dalej. "Zwierzołaki i Stworołaki" to jest ciekawe. Trzymaj. Ale nie odłóż. To jest ciekawsze "Sztuka tylko dla wybranych?"

Krótki opis mówił:

"SZTUKA TYLKO DLA WYBRANYCH to rewelacyjna książka zdradzająca tajniki trudnej zdolności przemieniania się. Zadziwisz przyjaciół przybierając swoją drugą postać w wielkich obłokach kolorowego dymu lub z głośnym pyknięciem. Opisuje również wszystkie zwierzęta i stwory w które można się zmienić (także te mityczne )"

- Popatrz. Dużo miejsca poświęcono smokom. Ich cechy szczególne, umiejętności i tak dalej. Są również ciekawe sztuczki jak efektownie się przemieniać.

Przeszli dalej.

- Tutaj są księgi z zaklęciami. Ta powinna cię zainteresować- wskazał jedną w czarnej okładce. Oprócz standardowych zawiera również parę interesujących czarów. A tutaj jest taka lektura uzupełniająca, "CHOCHLIKUS PATRONUS". Opowiada o takich małych stworkach. Mogą ci pomagać i zrobią co im każesz. Oczywiście jak już je wytresujesz- otworzył i podał Drakowi. Było tam zdjęcie jednego.- To jest Chochlik Kardiadyjski. Sam zbieram na jednego. Nazywa się RIBBETRUS PIETRONUS. Trochę mi brakuje, ale już niedługo go sobie kupię.

- Eee... to weź tą która zostanie z zakupów- zaproponował Drak.

- Serio? Dzięki!

- Teraz jeszcze jedna lektura. Co by tu wybrać? Może..., może... hm. "Wielkie dokonania magów" lub "Legendy świata magii". Co jeszcze cię interesuje Drak?- odpowiedziała mu cisza- nie wiesz?

- No.

- "Legendy świata magii" będą dobre. Panie Dibbet weźmiemy je, a teraz odpowiednie szaty dla kolegi.

- Oczywiście. Oczywiście. Margot obsłuż panów.

Podeszła do nich młoda dziewczyna o złotych włosach.

- Szaty, tak?

- Tak!- odparł Grif.

- Proszę tędy- poszli na zaplecze pełne szat różnorakich kolorów.- Jaka kolorystyka panu odpowiada? Proponowałabym coś z czarnym, srebrnym, niebieskim lub złotym. Te kolory pasują panu do twarzy.

- Weźmiemy dwie. Pierwsza czarno-srebrna w godłem czarnego smoka, druga srebrno-niebieska.

- Dobrze. Proszę przymierzyć- zwróciła się do Draka.- Hm... nie. Większa. O tak. Ta będzie w sam raz. Leży idealnie. Teraz następna. Ta nie, ta również nie. Hm.. może tak. Pasuje. Położę je przy rzeczach które panowie biorą.

I odeszła.

- Chodź stary. Potrzebujemy jeszcze parę rzeczy. Tu jest pióro i zapas pergaminu, pusty notatnik. Załóż sobie w nim księgę zaklęć, i oczywiście atrament. Aha! Zapomniałbym o najważniejszym- jedzenie dla Sarga. Co powiesz na żeberka dzika w sosie własnym, wino, ser, chleb.

- Brzmi świetnie.

- To moja specjalność. Kupmy składniki- niosąc dzika, ser i wszystko inne do kasy Grif wskazał klatkę po prawej.- popatrz tam są chochliki. A to jest RIBBETRUS PIETRONUS. Właśnie na niego zbieram. Brakują mi 2 goldeny na klatkę, żarcie itp.

Kupili jeszcze parę drobiazgów, zamówili transport do jaskini i zapłacili. Okazało się, że zostały im 2 goldeny i 67 srebrników. Grif uradowany podbiegł do klatki wskazując czarnego chochlika ze skrzydełkami.

- Tego też weźmiemy. Poproszę też klatkę, jedzenie i wszystko co potrzebne przy tresurze.

Właściciel sklepu szybko uporał się z rozbrykanym Ribciem- tak go nazwał Grif.- i wsadził do nowej klatki. Przyniósł również komplet przyrządów pomocnych w hodowli.

- Książki nie trzeba. Już ją mam.

- Żaden problem wielmożny panie. Domyślam się, że to wszystko też dostarczyć do Jaskini Ciemności.

- Tak.

Chłopcy pożegnali się i poszli do lasu. Tam Grif przemienił się w gryfa, a Drak na jego grzbiecie wrócił do domu.


Poprzednia Jesteś na stronie 4. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13