Smoki lecz nie smoki
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 2. | Następna |
WYBRANIEC
- Jak już mówiłem, zanim przyszedł Wolfgar, miałem wizję i pobiegłem cię uratować. Przeszkodziłem w tym Dargonowi, bo tak nazywa się ten smok a raczej czarnoksiężnik. I był po temu powód, bo gdyby tego dokonał nikt by go nie powstrzymał. Ty też jesteś jednym z nas. Zademonstruję ci to- w jednej chwili zamienił się w psa i z powrotem w człowieka - Też tak możesz. Trzeba cię tylko podszkolić. Właśnie dlatego Dargon chciał ciebie porwać. Masz dużo większe możliwości od któregokolwiek z nas. Dużo większe od Dargona a on jest najpotężniejszym magiem na świecie. I na dodatek złym magiem. Może się zamienić w błękitnego smoka, ty w czarnego. Nie ma potężniejszej istoty na świecie niż czarny smok. Podejmę się nauczania ciebie i sądzę, że Wolf też pomoże. Oczywiście jeśli chcesz?
- Chcę.
- Dobrze. Nie możemy jednak ćwiczyć tutaj. Twoje alter ego jest na to za duże. A teraz musisz się przespać póki noc trwa. Chodź pokażę ci drogę.
*
Sargon zaprowadził go krętymi tunelami do pustej komnaty.
- RAGGA TEMPUS- powiedział.
Na środku pokoju pojawiło się wirujące szybko łóżko z czterema kolumienkami. Opadło z hukiem na pogłogę.
- Śpij dobrze przyjacielu- pożegnał się Sarg i wyszedł z komnaty.
Drakon przebrał się w znalezione na łóżku ubranie i momentalnie zasnął.
*
W tym samym czasie Sargon i Wolfgar uzgadniali szczegóły przyszłej nauki Draka.
- Jak myślisz kiedy powinniśmy powiedzieć mu, że ma w przyszłości pokonać Dargona?
- Na pewno nie teraz. Nie jest jeszcze przygotowany. Może i będzie mógł przybrać potężniejszą postać, ale jeszcze nie teraz - powiedział Wolfgar.
- A więc kiedy?
- Jak tylko nauczy się przemieniać.
- Myślę, że to też nie jest dobry pomysł.
- A co proponujesz?
- Musimy go sporo nauczyć to fakt. Jak się przemieniać i opanować ciało smoka. Pamiętaj jednak, że Dargon zna wiele sztuczek. Jeśli chcemy wygrać musimy tego nauczyć również Drakona.
- Masz rację, ale to zajmie dużo czasu - zniecierpliwił się Wolfgar.
- Wiem. Mamy jednak tylko jedną szansę - Draka. Powinniśmy zwołać naszych najlepszych magów żeby nam pomogli.
- Dobrze zajmij się tym Sarg. Ja poszukam odpowiedniego miejsca, w którym mógłby się przemieniać w smoka i uczyć magii. A przede wszystkim żeby Dargon go nie odnalazł.
- Jest jeszcze jeden problem... - Sargon zawahał się.- Nie możemy tracić czasu więc trzeba go zacząć uczyć już teraz. Ale od czego zacząć? Wiem najpierw teoria a co później, jaki pierwszy czar? To musi być coś prostego a zarazem użytecznego.
- Zacznij od zapłonu Thorina aby mógł sobie zapalić ognisko na deszczu. To się przyda. A później może przenoszenie przedmiotów. Będzie mógł w samoobronie cisnąć w kogoś szafą lub skałą.
- Dziękuję, przyjacielu, za radę.
- Wiesz dobrze, że zawsze ci nią służę. A teraz muszę już iść. Odezwę się - zamienił się w wilka i wybiegł na deszcz, który właśnie się rozpadał.
Gdy tylko Wolfgar wyszedł Sargon przystąpił do swojego zadania.
- HASARRA ARRAG- powiedział sypiąc jednocześnie trochę popiołu węglowego na swoje lusterko.
Tafla szkła zamigotała i ukazała się w niej twarz starego maga o bystrym, wesołym spojrzeniu.
- Kopę lat Edgar- pozdrowił maga Sarg.
- Kopę lat.
- Słuchaj potrzebuję twojej pomocy. Przybądź jutro wieczorem do "Jaskini ciemności". To nadzwyczajny przypadek.
- Dobrze przyjacielu, ale nie rozumiem o co...
- To zbyt niebezpieczne żeby ci mówić. Dowiesz się jutro.
Obraz zanikał coraz bardziej a drobinki węgla, które wcześniej stały się przeźroczyste teraz z powrotem nabierały smoliste barwy. Sargon zdmuchnął je z ozdobnego lusterka. Ramka była w kształcie zielonego smoka ze złożonymi skrzydłami obejmującego lustro. Przyszły nauczyciel Drakona odetchnął głęboko i ponownie wypowiedział słowa tego samego zaklęcia, sypiąc jednocześnie popiół na lustro. Odbyła się podobna rozmowa co poprzednio, tylko że z Ardukiem. Takich rozmów było jeszcze wiele. W końcu zaczęło świtać i Sargon znużony położył się spać.
***
Tak zastał go Drakon. Nie chcąc budzić maga wyglądającego na zmęczonego usiadł na tym samym fotelu co w nocy i czekał. Wrócił myślami do nocnych wydarzeń. Ucieczka z domu do tej jaskini później rozmowa o jego dziedzictwie. To niemożliwe żebym mógł się zamieniać w smoka. "Wiedziałbym o tym - pomyślał - "Muszę o to zapytać Sarga." W tym samym momencie poczuł, że jest obserwowany. Obrócił się gwałtownie i zobaczył, że czarodziej już nie śpi.
- Dzień dobrzy- powiedział
- Witam. Długo już tu siedzisz?
- Tak dosyć długo.
- Trzeba było mnie obudzić - stwierdził Sarg.
- Wolałem tego nie robić. Wyglądałeś na zmęczonego.
- Rzeczywiście nie spałem dziś długo. Obaj z Wolfem uzgadnialiśmy sprawę twojej nauki.
- Właśnie! Gdzie Wolf?
- Poszedł szukać odpowiedniego miejsca żebyś mógł się tam przemieniać.
"Muszę go teraz o to spytać" - pomyślał Drak.
- Skąd wiesz, że jestem zwierzołakiem?
Sargon wyciągnął z jednego kufra starą księgę. Drak dostrzegł jej tytuł: "LIBER DE PRAEDICTIUM" a Sargon zaczął ją kartkować aż dotarł do właściwej strony.
- Przeczytaj - powiedział podając ją Drakowi:
"I PRZYJDZIE CZAS,
GDY BŁĘKITNY SMOK STERRORYZUJE ŚWIAT,
PRZEŻRE ON JAK KWAS,
DOBRY I UCZCIWY ŚWIAT.
I WTEDY NARODZI SIĘ TEN,
KTÓRY ZWERZOŁAKIEM JEST,
POKONA ZŁEGO TEN,
KTÓRY CZARNYM SMOKIEM JEST."
Pod spodem była rycina przedstawiająca wysokiego, czarnowłosego chłopaka o intensywnie zielonych oczach.
Zupełnie jak moje- pomyślał.
Jednak twarz z ryciny o wydatnych kościach policzkowych wyrażała pewność siebie, której obecnie nie mógł w sobie znaleźć i coś jeszcze, coś czego nie umiał rozpoznać. Wzruszył wąskimi lecz umięśnionymi ramionami i przeniósł wzrok na postać obok.
Był to czarny smok wielki i groźny. Wydawało się jakby obaj patrzyli na jakiegoś niewidzialnego wroga.
- Teraz już wiesz skąd o tobie wiem. Gdy tylko ujrzałem cię w wizji zrozumiałem kim jesteś.
Drak siedział oniemiały nie mogąc w to uwierzyć. Nawet nie zaważył, Sargon wyszedł na chwilę i wrócił z wielkim pieczonym królikiem.
- Masz musisz coś zjeść. Po śniadaniu zaczniemy naukę.
Drak sięgnął po kawałek mięsa mówiąc jednocześnie:
- Dzięki to znaczy dziękuję- uśmiechnął się nieśmiało.
Poprzednia | Jesteś na stronie 2. | Następna |
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 |