Smoki lecz nie smoki

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Poprzednia Jesteś na stronie 3. Następna

TAJNIKI MAGII

Po długim i sycącym śniadaniu przyszedł czas na rozpoczęcie nauki.

- Musisz pamiętać, że magia to bardzo trudna sztuka. Wymaga od rzucającego czar maksymalnego skupienia. Inaczej obróci się przeciw niemu. Bardzo ważne są również składniki. Tylko przy tych najłatwiejszych czarach nie są one potrzebne. Te trudniejsze wymagają surowca. Rozumiesz?

- Rozumiem- odpowiedział Drakon.

- Oczywiście czary wyczerpują. Korzystają głównie z siły woli. Jeśli masz ją dużą zostaniesz wielkim magiem jeśli nie... no cóż. Każdy ma wrogów. Jeśli nie posiadasz silnej woli to nie zostaniesz długo czarodziejem, chyba, że znasz takie zaklęcie którym pokonasz wroga w pierwszych sekundach pojedynku. Ale nie martw się- powiedział widząc minę Draka.- Każdy zwierzołak jest potężny. Gdyby tak nie było nie miał by siły żeby zamienić się w zwierze. A jeśli by się przemienił, to taki osobnik nie opanował by nowego ciała. Był by wtedy na stałe na przykład królikiem. Ale jak już mówiłem ty taki nie jesteś skoro opisano cię w księdze "LIBER DE PRAEDICTIUM". Znajdują się w niej pradawne przepowiednie dotyczące naszego świata. Może kiedyś je przeczytasz. I to by było wszystko. Jakieś pytania?

- Eee.. jaki poznam pierwszy czar i kiedy będę się umiał przemienić?

- Przemieniać nauczę cię jak tylko Wolf znajdzie odpowiednie miejsce. Co do czaru to... hm... może zapłon Thorina.

- Na czym on polega?

- Zapalanie ognia- powiedział Sarg

- Tylko tyle?

- Zapalanie ognia nawet podczas burzy. Oczywiście pod warunkiem że będzie tam jakiś surowiec, drewno lub coś innego.

- Znakomicie.

- No dobra. Teraz pora na obiad. Chodź ugotujemy coś. Mam nadzieje że umiesz gotować.

- Jasne.

- To dobrze. Pomożesz mi później z kolacją. Będziemy mieć gości.

*

W drodze do kuchni Drak wypytywał Sargona:

- Co to za goście?

- Dowiesz się wieczorem. Oni też nic nie wiedzą o tobie. Mają mi pomóc.

- To magowie?

- Eh.. to miała być niespodzianka. Ale mam jeszcze jedną.

- Jaką?

- Witaj Mistrzu.- rozległ się głos.- upolowałem coś na obiad. Pomyślałem, że jesteś zajęty bo nigdzie cię nie było. O! Cześć- dodał zauważając Draka.

Drak nadal rozglądał się w poszukiwaniu niespodziewanej osoby. Wreszcie ją zobaczył. Z niewidocznej wcześniej szczeliny w ścianie wyglądała twarz wysokiego chłopca o intensywnie niebieskich oczach i jasnych włosach.

- Witaj Grifie. Drak to jest Grif. Grif to jest Drakon. To miała być właśnie ta niespodzianka. Grif jest moim uczniem. Ale bieżmy się do obiadu. Czas ucieka a ja jestem już głodny.

- Rozpalę ogień Sargu- powiedział Grif.- To będzie taka pierwsza lekcja Słuchaj uważnie- zwrócił się do Draka.

- IGNI CORRIPI- polana na kominku zajęły się ogniem.

Na ruszcie położono trzy króliki.

- Za jakiś czas trzeba będzie je obrócić, ale teraz usiądźmy i porozmawiajmy- wskazał fotele w rogu komnaty.- Dobrze że te króliki były już oprawione.

Chwilę trwało milczenie. W końcu głos zabrał Sargon.

- Grif jest moim uczniem. Ma siedemnaście lat, tak jak ty i dwa lata temu wstąpił na naukę. Przemienia się w gryfa. Drakon przybył tu wczoraj w nocy, więc nie mogłeś go poznać. Z kolei dziś wkuwaliśmy podstawy. Też ma siedemnaście lat. Drak jest dzieckiem przeznaczenia opisanym w księdze "ASSUR NA BANIPAL". Zamienia się, a przynajmniej będzie, w czarnego smoka. Wolfgar właśnie szuka odpowiedniego miejsca. Kiedy wróci powędrujemy tam. Obróć króliki Draku. Dziękuję. To by było wszystko. Aha. Grifie nie ucz go. Na wszystko przyjdzie właściwy czas. Jeśli chcesz to możesz się popisać paroma czarami, ale tak żeby nie spalić mi domu. Weź go teraz i oprowadź. Zawołam was gdy obiad już będzie.

*

- Chodź- zachęcił Draka Grif.- To prawda, że możesz się zamieniać w smoka? Ja zawsze o tym marzyłem. Być smokołakiem to jest to. Ale chyba też nie mam na co narzekać. Przecież jako gryf też umiem latać, ale smokia są takie fajne, wielkie no i w ogóle potrafią ziać ogniem.

- Jak tu jest?- przerwał mu Drak.

- Lepiej niż w domu. Odwiedzają nas różni czarodzieje, ale najczęściej to Wolfgar. Podobno już go poznałeś. Jesteśmy przy wejściu. Tam znajduje się salon. Chcę ci pokazać mój pokój.

W połowie tunelu Grif zatrzymał się i odchylił gobelin przedstawiający posła rozmawiającego z Gryfem. Doszli w końcu do komnaty. Stało tam łóżko, kufer, regał z książkami, ale przede wszystkim czuło się jakby się było u siebie w domu. Panowała tu taka miła atmosfera. Na ścianach wisiał arras i obrazy.

- Jesteśmy. Oczywiście to nic nadzwyczajnego. Takie tam...

- Jest wspaniały-przerwał mu Drak.

- Serio tak uważasz?

- No jasne. Ja spałem w nocy na wyczarowanym łóżku. Znikło gdy tylko wstałem.

- Pogadam z mistrzem aby coś skombinował niedaleko mnie. Zgadzasz się?

- Jasne.

- To dobrze. Musimy już iść.

- Dokąd?

- Na obiad. Sarg nas wołał.

- Co? Ja nic nie słyszałem- zdziwił się Drak.

- Bo używał telepatii. Też się tego nauczysz. Chodź.

Wrócili do kuchni gdzie już czekał na nich zastawiony stół. Oprócz królików mistrz przygotował także ser, wino i chleb. Usiedli aby zjeść to wszystko.

- Gdzie Drak będzie mieszkał?- spytał Grif

- Na razie spał w sali gościnnej. Trzeba go jednak przenieść. Masz jakiś pomysł co do miejsca?

- No. Mógłby mieć pokój za tym arrasem przedstawiającym czarnego smoka. Jak mistrz myśli?

- Aż tak go polubiłeś? Dobrze, że się zaprzyjaźniliście, chociaż nie spodziewałem się, że tak szybko. Zgadzam się co do miejsca. Zaraz przeniesiemy tak parę rzeczy.

I rzeczywiście. Przeniesiono do tej komnaty łóżko, regał, kufer i parę innych przedmiotów.

- No pięknie, ale przydałby się jakiś obraz oprócz tych dwóch gobelinów nic tu nie ma- powiedział Sarg i wyszedł na chwilę.

- Popatrz- syknął Grif.- Za tym arrasem- wskazał jeden przedstawiający walkę białego tygrysa szablozębnego z mamutem.- jest przejście do mojego pokoju. Jak będziesz czegoś potrzebować to przyjdź.

W tej chwili wrócił czarodziej niosąc trzy obrazy. Na pierwszym widać było czarnego smoka, na drugim zamek w Assa04˘rze. Ostatni obraz to była mapa okolicznych terenów. Powiesił ją nad łóżkiem, pozostałe nad stołem i przy drzwiach.

- Teraz dużo lepiej. Razi tylko pustka na półkach. Masz- wręczył Girfowi piętnaście goldenów i trzydzieści srebrników. Kupcie za to wszystko co potrzeba Drakowi i jedzenie dla gości.

- Jakich gości?- spytał Grif.

- Dziś będziemy mieć gości i będzie ich całkiem sporo. Idźcie już.

***

Na zewnątrz świeciło słońce.

- Słuchaj uważnie. Ja przemienię się w gryfa a wtedy ty mnie dosiądziesz. Polecimy do miasta Surar. W tamtejszych lasach wylądujemy i dojdziemy pieszo.

Grif przemienił się.

- Wskakuj. Tylko trzymaj się mocno.

Drak dosiadł gryfa i polecieli.


Poprzednia Jesteś na stronie 3. Następna
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13