Smoki lecz nie smoki
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 7. | Następna |
NAUKA I TRESURA
Drak długo nie umiał zasnąć. Przewracał się z boku na bok szukając wygodnej pozycji. Nie znalazł jej więc zrezygnował. Usiadłszy na łóżku ubrał buty i udał się tunelem do komnaty Grifa. Ten jeszcze nie spał. Z wypiekami na twarzy pochłaniał książkę "CHOCHLIKUS PATRONUS" opowiadającą o hodowli i tresurze chowańców. Ribcio spał w swojej klatce.
- Usiądź tutaj przyjacielu- Grif wskazał mu krzesło.- Nie umiesz spać?
- Nie umie. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
- Wwwrrrr!- chochlik właśnie się obudził.- Wrrik?
- I co ja mam z nim zrobić?- spytał zrezygnowany.-
Cały dzień tak wariuje. Może przenieść go na korytarz?
Stworek energicznie pokręcił głową.
- Nii, nnnii! Draa! Ni, ni.
- Zdaje się, że prosi aby go nie wynosić. O to chodzi prawda?- Drak zwrócił się do stworka.
- Yaa.
- No dobrze- zadecydował Grif.- Zostaniesz. Masz być grzeczny- ostrzegł go.- Wydaje mi się, że Ribcio ma za mało ruchu. Cały dzień siedział w klatce.
To mówiąc podszedł do niej, wyciągnął chochlika i przeniósł go na łóżko.
- No i jak mały? Dobrze?- powiedział Drak.
- Dobrze to mało powiedziane-odpowiedział przyjacielowi widząc jak ten próbuje zachęcić ich do zabawy.- On sprawia wrażenie jakby miał zaraz oszaleć z radości.
Przyjaciele roześmiali się na kolejną minę Ribetrusa i bez reszty oddali się wygłupom. Po pewnym czasie obaj usnęli, a tymczasem chochlik przeniósł do swojej klatki prześcieradło i również zasnął. Zasnął szczęśliwy!
*
Pierwszy wstał Grif. Zdziwił się bardzo ujrzawszy Ribcia owiniętego prześcieradłem. Chowaniec przeciągnął się i wstał.
- Grif?- spytał.
Grif zdrętwiał.
- Drak! Drak wstawaj!
- Co? Gdzie? Jak?- Drakon nie bardzo wiedział o co chodzi.
- On mówi!- wyjaśnił Grif wskazując Ribę.- Powiedział "Grif"
Jakby na potwierdzenie tego Ribcio powtórzył :
- Griff, Drakk...
- Niesamowite- powiedział Grif.
- Tak!- potwierdził Drak.- Zupełny odlot. Może powinniśmy nauczyć go mówić naszym językiem?
- Jasne. Od dziś zabieramy się do uczenia go- na twarzy Grifa pojawił się uśmiech.
- Tak. Tak! Ucz!- odpowiedział chochlik.
Zabrali go na śniadanie aby mógł się przysłuchiwać rozmowom magów. Stworek zadziwił wszystkich swoją inteligencją.
- Dobrego chowańca wybrałeś Grifie. Jest zdolny, a nawet bardzo zdolny- powiedział Salmanasar.
- Jak się nazywasz?- zwrócił się do niego Sargon.
- Ja Ribcio, Ribaa. Ja lubić riby.
- Mądry jesteś. Zasłużyłeś na nagrodę, czyż nie?
- Prawda mistrzu. Powiedz ryba- Grif zwrócił się teraz do chochlika.
- Ryba, ryba...
- Tak to jest ryba.
Podał mu kamdoka. Ribcio porwał ją szybko i zjadł jakby miał mu ją ktoś odebrać.
*
Śniadanie się skończyło. Drak znów udał się na lekcję. Tym razem również pozostali magowie tłumaczyli mu podstawy magii.
- No więc dziś nauczymy cię Zapłonu Thorina. Widziałeś już jego działanie tego dnia gdy poznałeś Grifa- powiedział Sarg.- Ułóż palce tak- pokazał skomplikowany układ palców.
- Idealnie- pochwalił go gdzy chłopak bezbłędnie powtórzył gest.- A teraz do tego dołóż inkantacje: IGNI CORRIPI celując jednocześnie dłonią w róg komnaty.
Drak wykonał polecenie i ku jego zdumieniu ustawiony w rogu komnaty stos drewna zapalił się. Jasno czerwone płomienie zaczęły nieśmiało, jakby miały zaraz zgasnąć, lizać polana.
- No chłopcze masz talent- pochwalił go Almanassar.- A teraz zaklęcie gaszące. Palce trzymaj tak samo ale powiedz EXTINGUERE.
- EXTINGUERE - wyrecytował Drak.
Płomienie zaskwierczały jakby zalano je wodą a później zgasły.
Dalsza część nauki polegała na ciągłym powtarzaniu czarów. Co jakiś czas Drak rozluźniał palce aby po chwili znów odtworzyć pożądany układ.
W końcu nasz przyszły czarodziej wrócił do swojego pokoju. Zobaczył tam Ribcia leżącego na łóżku. Drak zaczął się rozglądać za Grifem, gdyż wiedział że od chwili odkrycia zdolności językowych chochlika, są oni nierozłączni. Tak było również teraz. Z odwróconego do drzwi tyłem fotela dobiegł go głos przyjaciela.
- Wiesz, że on- wskazał chochlika- mnie zadziwia.
- Wierzę ci- odparł Drak.
- On jest niesamowity. Po prostu nie idzie się przy nim nudzić. Jest rozbrajający.
***
Dni mijały. Drak wiedział coraz więcej. Przenosił już przedmioty (TRAICERE), wzmacniał swoje zmysły (REFICERE SENSIDUS) a nawet udawało mu się stworzyć proste iluzje (MENDACIUM SENSUUM OCULORUM).
Również Ribcio robił ogromne postępy w nauce. Można było już z nim porozmawiać. Wprawdzie miał jeszcze problemy z trudniejszymi wyrazami, ale można się było tego spodziewać. Opanowanie w ciągu tygodnia mowy ludzkiej było prawie nie możliwe, a ten chochlik tego dokonał. Ribcio stawał się również coraz bardziej pomocny. Pomagał Grifowi i Drakowi w ich obowiązkach. Czasami udzielał im rad, jeśli można to nazwać radami. Przekazywał im po prostu swój punkt widzenia. Nasi bohaterowie dowiedzieli się też sporo o naturalnym świecie chochlików. Nie pochodzą one bowiem z naszego świata to znaczy z MENKIN lecz z innego. Ich przybycie do naszego świata było spowodowane przypadkiem.
Wiele tysiącleci temu mag Thorin, twórca Zapłonu Thorina, otworzył teleport do nieznanego mu świata. Widok tego obcego środowiska obudził w nim fascynację nieznanym. Zapragnął dowiedzieć się o nim czegoś więcej. I udało się. Odkrył tam różne formy życia między innymi chochliki, orfixy i smoki. Chochliki jako podatne na rozkazy, sprowadził do MENKIN. Orfixy posiadające zdolność przepowiadania przyszłości, pokazały mu apokalipsę naszego świata. Jej obraz zawarł w księdze "PRAEDICAITO". Smoki nic mu nie zdradziły a Thorin wiedząc, że są one bardzo potężne nie ośmielił się nalegać.
O tej historii nie wiedział nikt prócz chochlików i posiadacza "PRAEDICAITO". Ribcio opowiadając adeptom magii i ich mistrzowi dzieje Thorina przyczynił się do ponownego odkrycia tej tajemnicy. Nie wiedział jednak, że jego postępowanie spowoduje w przyszłości coraz częstsze przypadki otwierania portali do jego rodzimego świata i jego kolonizacji.
Poprzednia | Jesteś na stronie 7. | Następna |
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 |