Ekskretyment
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 | ||
Poprzednia | Jesteś na stronie 77. | Następna |
-...i garstka gwoździ...
-A cóż tamto?
-Żłobek na drążku żeruje na bogobojnych wypławkach sprowadzonych przez tymczasowy przesmyk fazowego dekrementu fali rozspójnie przebieżnej.
Na podstawie rozważań powyższych, poniższych i pobocznych wywnioskować można niezbicie, że rozbite obmycie zachodzi wtedy i tylko wtedy, gdy czekoladowy zając wielkanocny rzęsami zatrzepoce, a jak nie to zajeżdza.
-Mną tu sobie klawiatury nie wycierać proszę! - obruszył się zając.
-Ano tak, bo się lepić będzie...
Co kropelka zlepi zlepi, żaden zając nie rozlepi...
-Ale zeżreć może!
I jego też...
-No dobra, przegrałem.
Czas więc na dalszy ciąg... eee... znaczy na kolgejt.
-Ciociu, ale ja jeszczę spiskuję...!
-A to wesołego brokuła!
-A nazwajem, dzieńkujef.
-Ależ pomarańcza.
-Leżę przecież, a co niby miałabym robić? Chodzić? Biegać? Tańczyć? Stepować? Wiersze recytować? Grać w zielonego józia kaloszem bez cholewy?
-A turlać się choćby...
-To spróbuj, z takim miąższem!
-Mięczak!
-Mączniak!
-Międzydolinie!
-Morszczuk andegaweński!
-Bujaj się!
-Nie mam bujaka.
-To na skrzynce poleconej!
Czternastu chłopa na z winiakiem skrzyni... Zmówmy paciorek, nie wyjdą z tego żywi...
Poprzednia | Jesteś na stronie 77. | Następna |
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 |